UWAGA!!!
Jeśli jesteś na diecie, albo pościsz, dalej nie czytaj!Dzień dobry po dłuższej przerwie.
Jakoś przez cały zabiegany tydzień nie mogłam się zebrać, by coś naskrobać. :(
Pomysłów w głowie jest wiele, ale ciągle jakoś krucho z czasem.
Fakt, że delektuję się naszą Owieczką. Przy Lolku nie było mi to dane, bo po sześciu miesiącach musiałam już wrócić do pracy, więc teraz korzystam najwięcej jak się tylko da.
Ale nie o tym dziś chciałam napisać.
Tydzień temu nasze starsze dziecię wyprawiało urodziny.
Tak, tak w znacznej mierze sam przygotowywał. :)
Matka dumna z tego faktu, choć wcześniej było sporo zgrzytów (ach to dorastanie!).
No, ale żeby nie było, ja też jakiś wkład w prace urodzinowe miałam. :)
Otóż, popełniłam tort!
Ktoś powie: phiii, też coś.
A jednak COŚ, po urodzinach mój Dzieć stwierdzil, że ten tort (jeden już piekłam tydzień wcześniej) był o niebo lepszy niż poprzedni i w sumie, to był tak dobry, że mogłabym otworzyć cukiernię.
Rozpłynęłam się od słodyczy, którą usłyszałam...
Zatem biegnę podzielić się z Wami moim magicznym przepisem na pocukrowanie Rodzicielce.
Życzenie tortowe Dziecia brzmiało: kolorowy.
Więc bylo kolorowo.
Najpierw napiekłam kolorowych biszkoptów (niebieski niestety musiał być z chemicznym barwnikiem spożywczym - ble).
Później ukręciłam ciasto szpinakowe - przepis znajdziesz tutaj i masę - ostatnio lubuję się w gotowcach - Kremach do ciast, tortów i babeczek, są lekkie, a smakiem nie różnią się od tych kręconych z masłem, tłustych.
Teraz na przemian układałam ciasto - krem - ciasto - krem itd.
Na koniec wszystko obtynkowałam kremem i obłożyłam Merci - o matko, ile kalorii!
A wierzch posypałam lentilkami (mogą być M&M's).
Całość udekorowałam kokardą i gotowe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz